Nowa książka: Poza własnością. W stronę udanej polityki mieszkaniowej
Nowa książkaSpotkanie dotyczące książki Joanny Erbel "Poza własnością. W stronę udanej polityki mieszkaniowej". Z autorką, Joanną Erbel, Beatą Chomątowską i Przemysławem Chimczakiem porozmawia Bogna Świątkowska.
Spotkanie dotyczące książki Joanny Erbel "Poza własnością. W stronę udanej polityki mieszkaniowej". Z autorką, Joanną Erbel, Beatą Chomątowską i Przemysławem Chimczakiem porozmawia Bogna Świątkowska.
Spotkanie dotyczące książki Joanny Erbel "Poza własnością. "W stronę udanej polityki mieszkaniowej". Z autorką, Joanną Erbel, Beatą Chomątowiską i Przemysławem Chimczakiem porozmawia Bogna Świątkowska.
"Latem tego roku dwie znajome badaczki chciały ze mną porozmawiać o tworzeniu się wspólnot lokalnych. Było dla mnie oczywiste, że spotkamy się w Nowym Teatrze, czyli miejscu, gdzie bije jedno z serc Starego Mokotowa. To jedna z tych przestrzeni-hybryd, które pełnią różne funkcje w zależności od pory dnia, dostosowując się do rytmu dzielnicy. „Nowy” dla miłośników i miłośniczek sztuki to przede wszystkim awangardowy teatr z ciekawym repertuarem. Dla sąsiadek i sąsiadów tego miejsca jest czymś znacznie więcej: rano jest kawiarnią, do której można wyskoczyć na spotkanie biznesowe, coworking space, która wraz z upływem godzin płynnie przechodzi w lokalną stołówkę,
żeby pod koniec dnia stać się barem, domem kultury, a czasami również teatrem – chociaż to najrzadziej. Paradoksalnym sukcesem „Nowego” jako centrum kultury jest to, że jeśli mieszka się blisko, to funkcja teatralna schodzi na dalszy plan. Do tego stopnia, że za każdym razem zaskakuje mnie i trochę drażni to, że nagle w mojej bezpiecznej sąsiedzkiej przestrzeni pojawiają się tłumy obcych ludzi, którzy zajmują kolejkę do baru, tłoczą się wszędzie i tylko czekam, aż wejdą oglądać spektakl, na który przyszli. Podobnie ze spotkaniami organizowanymi przez księgarnię, które wprawdzie są głośniejsze, ale przynajmniej nadal działa kuchnia, a nie jak podczas spektakli. To miejsce jest dla mnie tak lokalne, że włącza mi się terytorialny odruch, o który sama bym siebie nie podejrzewała. A jednak! Na poziomie racjonalnym cieszy mnie zarówno istnienie teatru (i jego świetny repertuar), jak i to, że odbywają się spotkania otwarte wokół książek organizowane przez Nową Księgarnię. Zresztą cenię sobie księgarnię blisko domu i życzę jej jak najlepiej. Ale to „z poziomu głowy”, a nie ciała. Z poziomu ciała męczy mnie natłok obcych ludzi. W weekendy przestrzeń teatru staje się wielkim placem zabaw, wybiegiem
dla psów i torem treningowym dla dziecięcych hulajnóg i rowerków. O tym wszystkim opowiadam badaczkom.
Mój kwadrat, czyli poszerzona przestrzeń domowa, to rejon pomiędzy czterema
ruchliwymi ulicami – klasy głównej i zbiorczej, czyli mającymi jeden albo dwa pasy ruchu w każdą stronę z jeżdżącymi autobusami i samochodami. Te ostatnie przemieszczają się zdecydowanie za szybko. Natężenie ruchu ma tu o tyle znaczenie, że ruchliwe ulice wprowadzają poczucie (i nie tylko poczucie) zagrożenia, rozbijając lokalność. Nie można czuć się jak u siebie, bo trzeba uważać, żeby nie dać się zabić. Auta pędzące przez miasto traktują okolicę jako przestrzeń tranzytową, a nie miejsce, gdzie żyją ludzie. Mój kwadrat, a właściwie prostokąt o bokach 400×900 metrów, ma powierzchnię około 45 hektarów.
Nowy Teatr to najbardziej wielofunkcyjna przestrzeń w tej okolicy, ale jej siła wynika ze współobecności wielu innych usług. Gdyby nie one, musiałabym załatwiać wiele codziennych spraw w różnych częściach miasta i trudniej byłoby mi żyć lokalnie, również dlatego, że miałabym mniej czasu.
Te kluczowe dla mnie usługi to szewc, sklep z roślinami, sklep z winem,
antykwariat, pasmanteria, kilka warzywniaków, sklepy spożywcze, sklep z narzędziami, serwis komputerowy, drukarnia, ksero, lodziarnia, kilka knajp, z czego połowa serwuje wegańskie jedzenie, a również połowa jest otwarta wieczorami. Punkty odbioru przesyłek, otwarty w niedzielę punkt pocztowy z winem i innymi produktami spożywczymi. Na parterze kamienicy obok, w której mieszkam, jest przestrzeń dla aktywności lokalnych, ale za mała na potrzeby społeczności i otwarta nieregularnie.
Lokalne knajpy oscylują pomiędzy zarabianiem pieniędzy a tworzeniem przestrzeni, z której można bezpłatnie korzystać. Za darmo jest kranówka i otwarta przestrzeń. Do tego świetlica, w której można zrobić spotkanie. Za każdym razem, kiedy w trzy kwadranse na rowerze udaje mi się załatwić tyle spraw, ile zajmuje mi sam dojazd do centrum, ogarnia mnie poczucie wszechobejmującej błogości. Samo to, że w najbliższej okolicy mam wszystko, czego potrzebuję, sprawia że jestem szczęśliwa."
Zobacz także
-
Jeden song
Teatr
06–07.12Jeden song
-
Dyskusyjny Klub Teatralny: Jeden song
Spotkania
07.12 SOB 20.15Dyskusyjny Klub Teatralny: Jeden song
-
Wyrwa
Teatr
12–13.12Wyrwa
-
MaMoMi
Teatr
13–15.12MaMoMi